Przy Reymonta atmosfera jest nerwowa, co udziela się również Błaszczykowskiemu, który jest współwłaścicielem klubu. Już w przerwie poniedziałkowego spotkania, gdy Wisła Kraków przegrywała 1-3, reprezentant Polski czekał na sędziów, którzy zeszli z murawy.
Na początku wymiana zdań była jeszcze spokojna.
– Panie sędzio. To nie jest pierwszy raz… Przy pierwszej bramce jest ewidentny faul – rozpoczął Błaszczykowski.
– O Fazlagiciu pan mówi? – dopytywał główny sędzia Damian Sylwestrzak.
– Tak.
– Sam wykonuje atak.
– Ale kto wybił piłkę?
– Ta piłka wybita nie padła jego łupem.
– I co z tego? Ale co pan mówi do mnie?
– Jak panu mówię jak ja to widziałem na boisku.
Po tych słowach arbiter zaczął odchodzić, a Błaszczykowski zaczął się denerwować. Za chwilę współwłaściciel Wisły już ostro atakuje sędziego:
– Oby Pan później nie dzwonił, jak, kur*, reszta. Bo zawsze później robicie to samo. Z Lechem też nie było, a później mi tłumaczycie 50 na 50. Już się na was zaczyna nagonka, za to co robicie kur… z VARem – krzyczy Błaszczykowski.
Ostatecznie mecz wygrała Wisła Płock (4-3), która zdobyła bramkę w 101. minucie po rzucie karnym, który również wzbudził kontrowersje. Zaraz po ostatnim gwizdku Błaszczykowski podbiegł do arbitra i ostentacyjnie bił mu brawo.
– Weź Kubę, weź Kubę – instruował jednego z pracowników klubu trener Jerzy Brzęczek, a za chwilę Błaszczykowski sędziowanie określił skandalem.
Przypomnijmy, że po tym spotkaniu nerwy puścił również Luis Fernandezowi, napastnikowi gospodarzy.
Po przegranej Wisła Kraków cały czas znajduje się w strefie spadkowej i do bezpiecznego miejsca traci dwa punkty.
Do końca sezonu zostały cztery kolejki, a najbliższe spotkanie Wisła zagra na stadionie Cracovii. Mecz w niedzielę o godz. 17.30, transmisja w Canal+ Sport, relacja na Sport.Interia.pl.
PJ