Stal w dotychczasowych pojedynkach z Pogonią na własnej murawie tylko dwukrotnie przegrywała. Dziesięć razy wygrywała i siedem razy remisowała. Już to zwiastowało, że wiceliderom ekstraklasy nie będzie łatwo o trzy punkty.
Biczachczjan bohaterem Pogoni. Gol w doliczonym czasie gry
Pierwsza połowa nie była zbyt porywającym widowiskiem, chociaż nie można powiedzieć, że zabrakło okazji. W 11. minucie szansę miał Kamil Grosicki. Po wrzutce Michała Kucharczyka nie miał blisko żadnego przeciwnika i wystarczyło dobrze dostawić stopę do piki. Skończyło się jednak na pudle. Pierwszy kwadrans meczu zakończył się bez celnego strzałki na bramkę.
Do końca pierwszej części spotkania obie drużyny, co jakiś czas stwarzały sobie sytuację. Problemem była jednak niedokładność. W efekcie po pierwszym gwizdku był bezbramkowy remis. W przypadku Pogoni przede wszystkim zwracał uwagę fakt, że nie zaliczyli żadnego celnego strzału na bramkę gospodarzy.
Po zmianie stron szczecinianie poprawili statystyki. W 52. minucie mieli kolejny rzut rożny. Zdecydowali się na krótkie rozegranie, wrzutka Kamila Grosickiego i Rafał Strączek rozprawił się z pierwszym strzałem celnym Igora Łasickiego. Bramki z tego nie było.
Zanosiło się na to, że spotkanie Pogoni ze Stalą zakończy się remisem. Naprawdę niewiele do tego brakowało. Bohaterem dla dotychczasowych wiceliderów okazał się kolejny raz w tym sezonie Wahan Biczachczjan. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry Ormianin trafił do bramki mielczan strzałem zza pola karnego. Udało się mimo interwencji Rafała Strączka. To trzeci gol w trzecim meczu Biczachczjan.
Pogoń w przypadku wygranej w meczu ze Stalą, miała szansę na objęcie prowadzenia w tabeli ekstraklasy. I okazję wykorzystała. Warto jednak podkreślić, że Lecha, który teraz jest drugi, mecz 22. kolejki z Lechią Gdańska czeka dopiero w niedzielę.